poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 37

Po chwili wszyscy się uspokoiliśmy .
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć - oznajmił Lou .
-Słuchamy- poprosiła Maya , a oni stanęli na przeciwko nas i patrzyli się jak na ostatnie cudy świata .
-Noo...mieliście coś powiedzieć .
-A no tak . Chcieliśmy się zapytać czy .... może chciałybyście polecieć z nami do Ameryki .
I w tym momencie to my gapiłyśmy się TAK na nich .
-To jak ? Zgadzacie się ?
-No , ale przecież my mamy zaraz szkołę .
-Tak wiemy , wrócicie po tygodniu.
-To jak ? Zgadzacie się ?
-Jeżeli tak ma być ... to tak zgadzamy się .
Chłopcy odetchnęli z ulgą .
-A właśnie . Chciałem jeszcze wam powiedzieć , że pojutrze z Nicole wylatujemy na urodziny mojej siostry - powiedział Lou , a Nicole spojrzała na niego zdziwiona , a zarazem przestraszona .
-Co ? Czyli ... czyli ja ... czyli ja będę musiała poznać twoją rodzinę .
-Tak .
-Ale nie ... nie ma mowy !
-Co ? Dlaczego ?
-Przecież oni mnie nie polubią .
-Kochanie ,  jak mają nie polubić tak wspaniałej dziewczyny jak ty ?
-No ... ja ...
-Nicole , nie masz się czym stresować . Jego mama jest naprawdę fajna - powiedział Niall , który choć na chwilę oderwał się od telewizora i chipsów .
Usiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać kreskówki . Nagle bardzo zachciało mi się spać . Bez zastanowienia poszłam do pokoju , położyłam się do łóżka i zasnęłam . Obudziły mnie śmiechy i głośna muzyka . Przeciągnęłam się , spojrzałam na zegarek - 22 . 34 . Zdziwiło mnie , że nikt nie wpadł na to , żeby mnie obudzić . Wygramoliłam się z łóżka i zeszłam na dół , a tam trwało PARTY HARD . Wszyscy poubierani w stroje kąpielowe i kąpielówki kąpali się w basenie . Byli już nachlani w cztery dupki - wszyscy oprócz mnie i Liama . Podeszłam do niego .
-Co tutaj się dzieje ?
-Nie wiem , ale już mam ich dość.
Zaczęłam się śmiać . Po chwili dopiero zorientowałam się , że nie ma Mikea . Rozejrzałam się dookoła i ruszyłam w stronę jego pokoju .Zapukałam raz ... nic . Zapukałam drugi raz ... nic . W końcu nie wytrzymałam i wbiegłam do jego pokoju . To co tam zobaczyłam zdziwiło mnie , zabolało i przestraszyło . Pierwszy raz widziałam mojego brata w takim stanie . Wszędzie mnóstwo porozrzucanych butelek po piwie , tabletki i porozwalane meble i ciuchy . Chłopak siedział na podłodze oparty o łóżku . Podeszłam do niego i spojrzałam na jego nadgarstek . Był cały zakrwawiony , a obok leżała żyletka . Wszystko było jasne .
-MIKE ! - krzyknęłam po czym podbiegłam do niego i zaczęłam płakać . Nie znosiłam takich widoków . Nienawidziłam kiedy ktoś kogo kocham robił sobie krzywdę , od razu wpadałam w panikę . Chłopak trząsł się jak małe dziecko- Co ty robisz ? Jak mogłeś mi to zrobić ?!
-Spieprzaj stąd ! Słyszałaś ? Mam już ciebie dosyć ! Wynocha - krzyczał .
Patrzyłam na niego zdezorientowana . Moje oczy nachodziły łzami . Patrzyłam raz na jego zakrwawiony nadgarstek , raz na niego .
-Chcę ci pomóc !
-W dupie mam twoją pomoc !
Próbowałam spojrzeć w jego podpuchnięte oczy , ale on uciekał wzrokiem . Ujęłam jego dłoń , ale on natychmiastowo ją zabrał .
-Powiedziałem coś ! Spierdzielaj ! Głucha jesteś ? Po co tu przylazłaś , żeby udawać jaka to z ciebie idealna siostrzyczka ?! Jak się troszczysz ? Czy może będziesz prawiła mi kazanie na temat tego jak się teraz beznadziejnie zachowuje ? Wyjdź stąd .
Patrzyłam na niego jeszcze bardziej zdziwiona , po moich polikach zaczęły spływać łzy . Mój brat - Mike Sparks - pierwszy raz widziałam go w takim wstanie . Nie wiedziałam o co tak naprawdę mu chodzi .
-Uspokój się - powiedziałam spokojnie , a on w tym momencie wybuchnął płaczem 5-latka - Powiedz mi co się stało .
-WYJDŹ ! To wszystko przez ciebie ! To przez ciebie mam tak beznadziejne życie ! Myślisz , że jesteś pępkiem świata . Wszystko się kręci wokół ciebie . Jesteś dla mnie nikim !
Ostatni raz na niego spojrzałam , wstałam , odwróciłam się ... chciałam coś jeszcze powiedzieć , ale sobie darowałam .  Chwyciłam klamkę i chciałam już wychodzić , ale usłyszałam cichutkie wołanie brata :
-Nina , poczekaj ... to nie tak .


_________________________________________________________________________
Proszę . Wiecie ? Ten rozdział jest beznadziejny xd Nic konkretnego . Mydlenie oczu przez kilka minut :D No ale nie wiem może tylko ja mam takie wrażenie . Komentujcie . Kocham was bardzo mocno ;*


piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 36

Następnego dnia
                                          *Nina*
Siedzieliśmy w salonie wszyscy oprócz Semily , Nicole i Louiego ( nie chcieliśmy wnikać co te gołąbeczki tam robią ) Nagle usłyszeliśmy czyjeś piski . To tak jakby ... tak to Semily - jej pisk rozpoznam wszędzie . Nagle wbiegła do pokoju w podskokach skacząc i piszcząc jak opętana . Patrzyliśmy na nią jak na ostatnią idiotkę wystraszeni , a zarazem zdziwieni .
-Sem , prośba . Czy ty mogłabyś być nieco ciszej i powiedzieć o co ci chodzi ? - poprosiła Maya , która siedziała wtulana w Zayna . To , że dzisiaj ze sobą są  nie zdziwiło nikogo .
Nagle po schodach zeszli Loui i Nicole .
-Matko boska co jej się stało , że ona się tak drze ? -zapytała zdezorientowana Nic .
-My też chcielibyśmy wiedzieć - powiedział Liam - Kochanie , czy powiesz nam co się dzieje ? - zapytał troskliwie .
-No dobra , bo moja siostra - Sam przyjeżdża tu na studia . Będzie mieszkała tu jakieś cztery lata i potrzebuje współlokatorki , a że dogadujemy się dobrze ... to to jestem ja ! A więc nie rozstajemy się !  - wykrzyczała .
-Kto jak kto - pomyślałam zszokowana .
Poczułam się tak jakby ktoś wbijał mi nóż w plecy . Wszyscy zaczęli skakać i piszczeć jak ona sprzed dwóch minut . Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć .  Spojrzałam na Mike`a on też nie wyglądał na zadowolonego . Postanowiłam iść na spacer i tak nikt nawet nie zauważyłby , że mnie nie ma . Każdy za bardzo był przejęty tą sytuacją . Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć . Z jednej strony byłam cholernie szczęśliwa , a z drugiej nie mogłam tej myśli do siebie dopuścić . Miałam mętlik w głowie . Potajemnie wymknęłam się z domu i ruszyłam w stronę parku . Jak ja miałam mieszkać w Polsce , przecież nic nie będzie już tak samo . One będą we trzy tutaj , a ja będę tam sama . Z drugiej strony cieszyłam się , że będzie tu mieszkać . Ona naprawdę ma wielki talent , a w Polsce raczej niczego nie osiągnie , a ona cudownie tańczy i nie powinna marnować takiego talentu . Ale ... bal maturalny tak bardzo się na niego cieszyłam . Miałyśmy tyle wspólnych planów . Studiowanie w Krakowie , zamieszkanie razem . W moich oczach stanęły łzy . Nagle w mojej playliście zaczęło lecieć "let me love you" w wykonaniu Zayna . I w tym momencie rozpłakałam się jak małe dziecko . Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu . To był Mike . Nie miałam ochoty z nim rozmawiać , więc odrzuciłam . Potem znowu ktoś dzwonił , jeszcze raz ... i znowu . Nie obchodziło mnie kto to . W końcu nie wytrzymałam i wyłączyłam komórkę . Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać . Błąkałam się po parku szukając jakiegoś sensownego wytłumaczenia na to co się tutaj dzieje . W końcu zrozumiałam , że Semily naprawdę powinna tutaj przyjechać , rozwijać się , spełniać marzenia , być z Liamem . Nie zważając na przyjaźń , która trwa tak naprawdę od zawsze . Od momentu kiedy zrzuciłam ja z huśtawki i wpadła do piaskownicy . Miałyśmy wtedy po 5 lat . Na samą myśl o tym wspomnieniu na mojej twarzy pojawił się szczery , promienny uśmiech . W końcu zaczęłam jakoś pozytywnie myśleć  , a nie mieć przed oczami tylko czarne scenariusze . Włączyłam telefon .
-No ładnie ... 10 nieodebranych połączeń - pomyślałam .
*Nina , weź odbierz . Naprawdę się martwię - Harry*
Głęboko westchnęłam i czym prędzej pognałam w stronę domu . Pogoda była wręcz idealna . Falujące na wietrze zielone listki drzew , gorące słońce . Na ławkach siedziało mnóstwo wtulonych w siebie , zakochanych par. W drodze powrotnej myślałam głównie o Harrym . 10 minut później byłam już w domu .
Energicznie chwyciłam klamkę i wbiegłam do salonu . Wszyscy tam siedzieli i wyglądali trochę na zmartwionych . Kiedy mnie zobaczyli Harry podszedł do mnie i mocno mnie przytulił .
-Dziewczyno , gdzie ty byłaś ?
-W parku .
-Martwiliśmy się .
-Ależ spokojnie . Co mi się może stać w biały dzień ?
-No wiesz ... w tym Big City wszystko jest możliwe - powiedział Zayn
Nie wiedziałam czy miał mnie na celu nastraszyć czy co ... Spojrzałam na Semily . Dziewczyna przyglądała mi się z uwagą . Delikatnie się do niej uśmiechnęłam , a ona wstała i pewnym krokiem ruszyła w moją stronę.  W moich oczach stanęły łzy . Spojrzałam na nią , a ONA PŁAKAŁA . Semily Wilson płakała !W takim stanie widziałam ją tylko raz - kiedy umarła jej babcia . Na ogół jest silna .
-Nie chcę cię zostawić - szepnęła .
-A ja nie chcę, żeby się marnował twój talent i życie , rozumiesz ? - powiedziałam podając jej chusteczkę .
Dziewczyna była bardzo zaskoczona moim optymizmem . Sama się sobie dziwiłam .
-Posłuchaj Semi , to jeszcze nie koniec świata . Mamy telefon , Skype`a , a więc głowa do góry , uśmiech na twarzy - sama nie wierzyłam w to co mówię - Chcę żebyś coś osiągnęła . Nie ja , to ty . Wiem jak tańczysz , wiem ile potrafisz . I masz nie myśleć , że będę na ciebie zła . Znam ciebie i wiem , że te myśli błąkają ci się gdzieś po głowie  - kontynuowałam - Zła to ja będę dopiero wtedy kiedy nic nie zrobisz ze swoim talentem .
Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam . Po chwili doszło do mnie , że wszyscy z uwagą wysłuchiwali tego co mówiłam . W oczach każdego pojawiły się łezki .


________________________________________________________________________
Proszę . Dawno nie dodawałam , ale przepraszam . Mam trochę problemów . Błąkam się po domu jak opętana i płaczę , a więc ... nieważne . Czytajcie i komentujcie . Kocham was .

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 35

Szliśmy wolno , miałam nadzieję , że idziemy do parku , ale już dawno go minęliśmy .
-Zayn , gdzie my idziemy ?
-Cśśś ... chodź i nie marudź , bo nas noc zastanie .
-Ale ... w prawdzie już jest noc .
Chłopak przystanął , spojrzał mi w oczy i wybuchnął śmiechem .
-Kochanie , chodź . Chcę ci pokazać pewno magiczne miejsce .
Puścił moją rękę , przejechał dłonią po policzku i czule pocałował . Chciałam coś powiedzieć , ale mi przerwał .
-Cii ... chodź idziemy .
Zaczęliśmy przedzierać się przez jakieś krzaki .
-Posłuchaj , jeżeli krzaki są tym magicznym miejscem to ja zaczynam poważnie kwe ... - nie dokończyłam , nie byłam w stanie dokończyć .
To co zobaczyłam nieźle mnie "zamurowało" . Z tych kujących krzaków nagle znaleźliśmy się nad rzeczką . Było pięknie . Płynąca woda wydawała przyjemny dla ucha dźwięk , a pełnia księżyca odbijała się w niej .
Wiejący łagodnie wiaterek i ON - zestawienie idealne . Chciałam , żeby ta chwila trwała wiecznie , ale znów ten durny telefon , który ZAWSZE dzwonił w nieodpowiednich momentach .
-Przepraszam , on zawsze dzwoni kiedy nie trzeba .
-On ? - zapytał Zayn przy czym wyraźnie posmutniał .
- Jesteś zazdrosny o telefon ?
-Co ?
-Mówiąc "on zawsze dzwoni kiedy nie trzeba" miałam na myśli telefon - powiedziałam odbierając .
Dzwoniła moja mama . Dziwne , że sobie o mnie przypomniała . Zawsze ważniejszy był dla niej mój 11-letni brat Jake , który był ideałem ... Ja zawsze byłam tą gorszą . I dlatego właśnie mieszkam z ojcem . On przynajmniej traktuje mnie jak człowieka , a nie jak śmiecia .
-Halo ? Taak .. a co chcesz ? Co cię to obchodzi ? Mhm ... dziękuję . Ciekawi mnie kto ci o nich przypomniał ... Ah , no tak ! Jakeuś ... Dobra , tak jak mi się podoba , cześć !
-Stało się coś ? - zapytał z przejęciem Zayn .
-Nie , nie - powiedziałam wtulając się w niego - Chodź , idziemy . Robi się zimno ..
Zayn przyciągnął mnie do siebie .
-Poczekaj , chciałbym ci coś jeszcze dać są twoje urodziny  .
-Ale Zayn ... ty jesteś najwspanialszym prezentem .
-Nie marudź tylko otwieraj .
Posłusznie zrobiłam to o co prosił . W pudełeczku był złoty łańcuszek ze słonikiem z trąbą do góry .
-To tak na szczęście - powiedział strzelając przy tym ten swój zniewalający uśmiech .
Wręczyłam go Zaynowi , żeby mógł założyć mi go na szyję . Kiedy to wykonał odwróciłam się do niego twarzą i czule pocałowałam .
-Dziękuję ci Zayn . Za wszystko  .
-Nie masz za co mi dziękować .
Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy  w drogę . 30 minut później byliśmy już w domu . Panowała tam niezmierna cisza i wszędzie były po zgaszane światła . Oznaczało to , że wszyscy już spali . Poszliśmy na górę . Staliśmy pod drzwiami mojego pokoju . Zayn cały czas obdarowywał mnie ciepłymi , namiętnymi pocałunkami .
-Pójdę już - wyszeptałam mu do ucha .
-Dobrze , dobranoc . Kocham cię  .
-Ja ciebie też - uśmiechnęłam się i weszłam do swojego pokoju .
Podeszłam do szafy . Wyciągnęłam z niej czarny t - shirt i długie spodnie piżamowe w kratę . Poszłam do łazienki się umyć . Leżałam w wannie i myślałam o tym dniu . To były ZDECYDOWANIE moje najlepsze urodziny . Kiedy już się wykąpałam , założyłam piżamę , wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka . Zayn był w pokoju obok , a ja nie rozumiałam tylko dlaczego go tutaj nie ma . Nagle ktoś zapukał do drzwi , otworzyłam je a tam - ZAYN . Jakbym go myślami przywołała .
-Ja nie rozumiem . Dzisiaj jest jakiś dzień spełniania moich życzeń ?
-No wiesz ... w końcu twoje urodziny .
-W sumie to one były wczoraj ... Jest już 2 w nocy .
-No dobra ... przyszedłem  bo tak NAGLE w moim łóżku zrobiło się zimno , smutno , niewygodnie .
-Tak ? Aha , to dziwne , bo w moim też .
Chłopak się roześmiał ... Chwyciłam go za rękę , zamknęłam drzwi i położyliśmy się do łóżka . Przytuliłam się do niego , przykryłam nas kołdrą po sam nos , trochę porozmawialiśmy i zasnęliśmy .


____________________________________________________________
Cześć kochane ! Co tam u was ?! :D Jak się podoba rozdział ? : > Liczę na komentarze .

Znacie piosenkę : I can only imagine ? Ja ją kurde kocham . Słucham już jakiś 438948483 raz i mi się nie nudzi :D

Kocham was ! 

czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 34

Po chwili zeszliśmy na dół . On poszedł do chłopaków , a ja wróciłam do dziewczyn .
-I co ? Lepszy humorek ?
-Troochę  - odpowiedziałam drapiąc się w głowę .
Po godzinie wszystko było już gotowe . Pięknie przyozdobiony salon i ogród . Mnóstwo jedzenia na stole ... Dochodziła już 20 . Postanowiliśmy się wykąpać i przygotować zanim Maya wróci .Wyciągnęłam z szafy zwiewną , niebieską sukienkę w kolorowe kwiatki z pasem w talii puszczoną w dół , czarne sandały na koturnie i  poszłam do łazienki się wykąpać . Ubrałam się , wysuszyłam włosy i zeszłam na dół . Po drodze wpadłam na Harrego . Chłopak przyjrzał mi się z uwagą .
-Ślicznie wyglądasz - szepnął mi do ucha . 
-Ty też niczego sobie - powiedziałam z uwagą spoglądając w jego idealne oczy .
Zaczęliśmy się śmiać i pobiegłam do kuchni . Nagle w salonie i na dworzu zaczęła grać bardzo głośna muzyka . Nagle z góry zeszły Semily i Nicole . Wyglądały przepięknie . Nicole miała na sobie czarną , obcisłą sukienkę i czerwone szpilki , a Semily biały t-shirt z flagą Wielkiej Brytanii , krótkie dżinsowe spodenki i czarne bardzo wysokie koturny . Nagle usłyszałyśmy , że ktoś otwiera drzwi wejściowe .
-Idź się przebierz w tą nową sukienkę .
Po głosie poznaliśmy Zayna . Maya grzecznie poszła na górę , a on wpadł na ogród .
-POSŁUCHAJCIE ! Chciałbym  dzisiaj poprosić Mayę , żeby ... żeby ... no , żeby wiecie - powiedział drapiąc się po głowie .
-Żeby z tobą była ?
-Tak ... właśnie . A więc , za jakąś godzinę zaciągnijcie ją do pokoju .
-Dobrze ale ... co ty chcesz zrobić ?
-Zobaczycie .
Nagle po schodach zeszła Maya . Kiedy wyszła na taras wyskoczyliśmy zza domu . 
-VAS HAPPENING , MAYA ?
-Wszystkiego najlepszego , wiewióro !
-Ale mnie ... zaskoczyliście i przestraszyliście ! Dziękuję wam ! - wykrzyczała przytulając każdego po kolei - To dlatego Zayn nie pozwalał mi dzisiaj wyjść z domu .
Malik bardzo delikatnie się uśmiechnął . Po godzinie balowania posłusznie zabraliśmy Mayę do jej pokoju . Siedziałyśmy , rozmawiałyśmy kiedy nagle usłyszeliśmy jakiś znajomy śpiew dobiegający zza otwartego okna:
You should let me love you
Let me be the one to give you everything you want and need
Baby good love and protection
Make me your selection
Show you the way love's supposed to be
Baby you should let me love you, love you, love you, loooove you
-To pa Maya - powiedziałyśmy po czym zwiałyśmy .
                                           *Maya*
Ten głos ... To tak jakby ... Zayn ! Bałam się podejść do okna . Bałam się tego co wydarzy się za chwilę . Po chwili jednak zdecydowałam się . To co tam zobaczyłam ... zamurowało mnie . Miałam rację - to był Zayn . Stał trzymając w rękach wielki transparent z napisem "I LOVE YOU , MAYA"
-Zejdziesz do mnie ? - krzyknął .
Nie wiedziałam co powiedzieć . Czułam się jakbym była sparaliżowana .Nie potrafiłam się ruszyć , nie mogłam wydobyć z siebie głosu , więc jedynie pokiwałam głową na TAK i weszłam w głąb pokoju . Chwyciłam bluzę i z niego wyszłam . Po chwili byłam na tyłach domu . Niepewnie stanęłam obok Zayna .
-To chciałeś mi coś powiedzieć ? - zapytałam trzęsąc się .
-Tak , bo ja ... chciałem z tobą o czymś porozmawiać , ale najpierw chciałbym cię przeprosić .
-Przeprosić ? Za co ?
-Bo ja wiem ... że uciekłaś przeze mnie .
-Ale ja nie uciekłam .
-Maya ! Nie okłamuj mnie .
Wbiłam wzrok w ziemię . Jakby go to obchodziło ... jakbym ja go obchodziła . Co mu tak bardzo zależy na tym , żeby wiedzieć dlaczego uciekłam , z kim , przez kogo ... A poza tym to chyba było jasne .
-Dobrze ! Chcesz znać prawdę ? Dobrze , będziesz ją znać . Tak uciekłam przez ciebie ! Wtedy ... kiedy mnie pocałowałeś upewniłam się do tego , że cię kocham , a potem nie mogłam zebrać się  na odwagę , żeby ci powiedzieć , a kiedy już w końcu chciałam to zrobić przyszedłeś z nią ! Wiesz jak się czułam ? Jak NIKT ! I co ja miałam wtedy zrobić ? Odbić cię jej ? Wolałam odejść , żebyś mógł być z nią ... szczęśliwy .
-Ale ja bez ciebie nigdy nie będę szczęśliwy ! Jak mogłaś mi tak uciec ? Jak ? Martwiłem się o ciebie ! dzwoniłem chyba jakieś 3455 razy , a ty nic ! Nawet nie odbierałaś .
-Przestań ...
-Nie przestanę !
-Bo ?
-Bo cię kocham .
Nic nie powiedziałam . Znowu wbiłam wzrok w podłogę .
-Ja ciebie też kocham , Zayn .
-Obiecaj , że nigdy już mi nie uciekniesz . 
-Ja ... obiecuję .
Znowu ta cholerna cisza . Wbiliśmy wzrok w podłogę . Po chwili ON ją przerwał .
-No więc ... jeżeli ja cię kocham i ty mnie kochasz to może byśmy mogli  ...
Spojrzałam na niego . Widziałam , że jest bardzo zestresowany . Oparłam się o ścianę , skrzyżowałam ręce na piersiach , a on kontynuował ... to znaczy próbował kontynuować . 
- ... się gdzieś przejść , ale jako para .
Słowo "para" wypowiedział tak cicho , że ledwo co słyszałam . Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.

-To gdzie idziemy ? - zapytałam chwytając go za rękę .
-Zobaczysz ... kochanie - powiedział po czym pocałował mnie w policzek i ruszyliśmy w drogę .




____________________________________________________________
Cześć :) Kochani ja was bardzo przepraszam , że nie dodawałam tak długo , ale miałam szlaban.. :c
No , ale już jestem . I jak się podoba ? Liczę na komentarze . Kocham was .


ps .  podam wam linka do mojego Twittera followujcie : https://twitter.com/NinaSparks1D

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 33

Po 5 minutach nasza Maya  zjadła i poszła na górę się ubrać , a po chwili znowu już była na dole . I to ona jak zwykle musiała czekać na Zayn`a .
-To my wychodzimy . Paa - powiedziała kiedy Malik już wrócił .
Siedziałam przed telewizorem i skakałam po kanałach . Od kiedy dowiedziałam się , że chłopacy wylatują straciłam : apetyt , humor i chęci na to , aby cokolwiek przygotować dla Mayi . Po prostu ... odechciało mi się . Nagle do salonu wleciały Semily i Nicole . Usiadły obok mnie .
-Co jest ?
-Mi ? Nic mi nie jest , a co ma być ?
-Widzimy przecież .
-Wydaje się wam . Zabierajmy się do roboty , nie ma już czasu - powiedziałam po czym wstałam i ruszyłam do kuchni .
Postanowiłam , że będę ukrywać swój smutek . W końcu są urodziny Mayi . Nie chciałam jej zawieść .
Nagle po schodach zeszli chłopacy . Uciekałam od nich wzrokiem .
-To co robimy ? - zapytała Nicole .
-To może ... My będziemy przygotowywać jedzenie , a wy ogród i basen ? - zaproponowała Semily. 
-No dobra ...  To zabieramy się do roboty - powiedział Niall po czym chwycili ozdoby i wyszli .
Zaczęłyśmy rozpakowywać torby z zakupami . Było w nich tyle jedzenia , że wydawało się , że nawet Horan by tego wszystkiego nie zjadł . Chociaż ... jego żołądek NIGDY do końca nie jest pełny .
-To ja biorę się za  robienie muffinek - powiedziałam przygnębionym głosem .
-Haha ... No dobra , tylko uważaj , żeby znowu cały piekarnik nie wybuchł - powiedziała Sem po czym wybuchnęła śmiechem .
Moją odpowiedzią  był wymuszony uśmiech .
-Dobra , Nina . Koniec żartów , przestań ściemniać . Co się dzieje ?
Do moich oczu zaczęły napływać łzy . Próbowałam z nimi walczyć , ale nie potrafiłam .
-Po prostu ... za dwa tygodnie oni wylatują . Wracają za miesiąc ,  a ja wtedy będę w Polsce ... Czyli ... ujmijmy to tak , że ich ... JEGO nigdy już nie zobaczę  . A po za tym nie powiedział . Widział gnój jak się tym przejmuję i mi nie powiedział .
Miałam takie wrażenie , że ktoś za mną stoi .
-On... stoi za mną , prawda ? - zapytałam .
Dziewczyny pokiwały twierdząco głową . Bez zastanowienia odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojego pokoju . Położyłam się do łóżka i zaczęłam wpatrywać się w okno .  Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi . Odwróciłam się i zobaczyłam Harry`ego. Podszedł do mnie i usiadł na podłodze przede mną .
-Jesteś zła ? - zapytał smutnym głosem .
-A mam nie być ?
-Byłoby bardzo miło .
-Nie zasłużyłeś sobie .
-No ja wiem ...ale posłuchaj ... Nie powiedziałem ci , bo widziałem jak się martwisz tym , że wylatujesz . A co dopiero jakbyś się dowiedziała , że to JA wylatuje za dwa tygodnie  .
Nic nie powiedziałam. Rozumiałam go . Zrobiłabym dokładnie tak samo . Mocno się do niego przytuliłam .
-Harry , jak to teraz będzie ?
-Mamy jeszcze dwa tygodnie .
-I co ? Po dwóch tygodniach się więcej , nie zobaczymy tak ? - powiedziałam zdenerwowana po czy podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież .
Z uwagą patrzyłam się na małe , szczęśliwe dzieci bawiące się na ulicy . Chciałabym być jednym z nich . Wrócić do tych czasów kiedy byłam małą dziewczynką . Nie miałam żadnych obowiązków , nikim ani niczym  się nie przejmowałam . Po prostu byłam . Cieszyłam się kiedy mama kupiła mi nową zabawkę , płakałam kiedy tata nie pochwalił tego , że posprzątałam pokój . Kiedyś było idealnie . A teraz ... jest tak . Jest po prostu zupełnie inaczej .
-Posłuchaj - przerwał moja rozmyślenia Harry - To się tak nie skończy . Rozumiesz ? Nie tak . Obiecuję ci , że jak się skończy trasa wsiadam w samolot i od razu do ciebie przylatuję .
-Nie musisz .
-Właśnie , że muszę . Jeżeli się kochamy to to przetrwa mimo wszystko . 
Spojrzałam na niego , a po moim poliku spłynęły łzy .
-Nie płacz - szepnął - Kocham cię .
-Ja ciebie też , Harry . I to nie wiesz jak bardzo .
-Uwierz mi , wiem - odpowiedział czule mnie całując .




__________________________________________________________________________
Proszę : ) Przepraszam , że nie dodałam wczoraj , ale nie miałam siły , a więc - SZCZERZE PRZEPRASZAM .
Chciałabym powiedzieć , że was kocham , bardzo , bardzo . I podziękować za to , że to czytacie .

jak mijają wakacje ? 


wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział 32

Nagle poczułyśmy okropny smród wydobywający się z kuchni . Spojrzałyśmy na siebie przestraszone i zaczęłyśmy biec w jej kierunku . Cała kuchnia była pokryta dymem . Nagle do domu weszli chłopcy . kiedy poczuli ten smród od razu do nas przybiegli . Wszyscy zaczęliśmy się dusić i klepać po plecach . W końcu mądry Liam wpadł na to , żeby otworzyć okno . Zalaliśmy przypalony garnek po mleku wodą i wyłączyliśmy opiekacz  . Nagle po schodach zeszła Maya .
-Jezu święty ... co wy tutaj robicie ? - zapytała zaspana .
Odwróciliśmy się do niej twarzą i zaczęliśmy uśmiechać się jak łysy do sera .
-EE... HAPPY BRITHDAY , MAYA ! - krzyknęliśmy wszyscy .
Ta sytuacja była odrobinę żenująca .
-Pamiętaliście ... co wy tutaj robiliście , że tak śmierdzi ? - zapytała .
-My ? Bo my ... chciałyśmy ci zrobić śniadanie , bo wiesz ... są twoje urodziny i chciałyśmy ,  żeby ci było miło i ... naszą uwagę przykuł PEWIEN NEWS w telewizji - powiedziałam po czym wyraźnie posmutniałam - No i ... przypaliło się .
-OO ... jesteście kochani - powiedziała przytulając każdego po kolei .
-Ale nie martw się ... idź do salonu , a my przygotujemy ci to nieszczęsne śniadanie - powiedziała Nicole po czym przytuliła ją i zaprowadziła do pokoju .
-No to ... powiedzcie nam . Co takiego przykuło waszą uwagę - powiedział Harry .
-No jakbyś nie wiedział ... - skomentowała Nicole kiedy wróciła do kuchni - Kiedy mieliście zamiar nas poinformować o tym , że wylatujecie do Ameryki ?
-A więc ... już wiecie .
-Tak , wiemy . Tylko nie rozumiemy dlaczego musiałyśmy o tym dowiedzieć się z telewizji , a nie od was .
-Czego wy się baliście ?
-Bo ... po prostu ... Kochamy was i wszystkim nam się teraz tak dobrze układa , że po prostu nie chcieliśmy was smucić na zapas - powiedział Louis .
Nic nie powiedziałyśmy .
-To wyjeżdżacie za dwa tygodnie , tak ?
-Tak ... na miesiąc .
-Mam nadzieję , że o nas nie zapomnicie - powiedziała Nicole .
-Nawet jeśli bardzo bym chciał to się nie da - powiedział Loui mocno ją przytulając .
-Obiecujemy , że będziemy codziennie do was pisać ,  dzwonić na Skype ... To jak , wybaczacie  ? - zapytał Liam .
-No nie wiem , nie wiem - powiedziała Semily - Nicole co ty na to ?
-Ja ? Ja wybaczam , a ty Nina ?
-Nie wiem ... Mi to bez różnicy . Róbcie co chcecie - powiedziałam tak cicho i łagodnie , że prawie nic nie było słychać .
Chwyciłam śniadanie przygotowane dla Mayi i wyszłam z kuchni ze wzrokiem wbitym w podłogę . Było mi smutno , a zarazem byłam zła na Harry`ego ,że nic mi nie powiedział . Dla Mayi i Nicole to nie żaden problem , że chłopcy wylatują , ale dla mnie tak . Ja musiałam wrócić do Polski , a one mogły zostać sobie z nimi w Londynie .
Usiadłam na kanapie obok Mayi .
-Co taka minka ?
-Nie ... wydaje ci się . Proszę . To dla ciebie śniadanie . Gofry z bitą śmietaną i truskawkami , a do tego soczek pomarańczowy .
-Mmm...dziękuję . Nawet  nie wiesz jaka jestem głodna .
Nagle do salonu wpadł Zayn .
-Maya , jak zjesz to wychodzimy .
-Boże ... Zayn gdzie znowu ?
-Do kina.
-Mm...chętnie .


___________________________________________________________
Krótki i nudny . Przepraszam , że tak rzadko dodaje ,  ale nie mam czasu :D Postaram się to robić częściej . Prawdopodobnie jutro będzie 33 . KOMENTUJCIE i pamiętajcie KOCHAM WAS ! <3

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 31

                                                               *Semily*
Niepewnym krokiem ruszyłam do jego pokoju . Zapukałam raz - nic . Zapukałam drugi raz - chłopak otworzył . Jego widok sprawił mi ból serca . Podpuchnięte oczy , potargane włosy , mokre od łez poliki . Na ten widok do moich oczu napłynęły łzy .
-Czego ty ode mnie chcesz ? - zapytał słabym głosem .
-Mike ja ... chcę porozmawiać .
-Nie ma o czym ! Wszystko skończone . Nie chcę nikogo widzieć . Idź stąd  - mówił płacząc jeszcze bardziej .
Nie wiedziałam co mam zrobić . Pierwszy raz widziałam tego chłopaka w takim stanie ... i to z mojej winy . Weszłam do jego pokoju i usiadłam na łóżku .
-Porozmawiajmy .
Chłopak popatrzył na mnie , a po chwili usiadł obok mnie .
-Posłuchaj ja ... jesteś cudownym chłopakiem . I dlatego właśnie nie zasługujesz na taką dziewczynę jak ja .
-Ale co mam zrobić jak cię kocham ?! - wrzasnął .
-Mike , uspokój się . Ja .. nie potrzebnie to wszystko zaczynaliśmy . Lepiej było zanim staliśmy się parą . Byliśmy przyjaciółmi .
Chłopak nic nie powiedział . Jedynie wpatrywał się w sufit .
-Wybaczysz mi ?
-Wybaczę ... - powiedział tak cicho , że ledwo słyszałam .
Odetchnęłam z ulgą . Przytuliłam go .
-Dziękuję ... - wyszeptałam.
-Nie ma za co ... Idź już ... chcę się przebrać - powiedział .
Posłusznie wstałam i wyszłam .Wiedziałam , że on dalej jest na mnie zły , ale przeprosiłam i to się liczy . Byłam zła na siebie , ale to nie moja wina .  Jak powiedział kiedyś  ktoś mądry : "serce nie sługa" ...
Po chwili byłam na dole . Tam wszyscy już czekali .
                                                   *Nina*
-To od czego zaczynamy ? - zapytała Nicole .
-No to tak ... Chłopcy pojadą na zakupy ... przy okazji odbierzecie w cukierni tort . Niall ... przydasz się , będziecie kupować jedzenie . A my przygotujemy dla niej śniadanie . Zayn , po śniadaniu zabierzesz ją gdzieś , a my przygotujemy dla niej party - mówiła Semily .
Znałam ją ... 14 lat , ale dopiero dzisiaj dowiedziałam się jak dobrą jest organizatorką . W szkole nigdy się w nic nie angażowała . Zazwyczaj miała na wszystko wywalone ... Jak to Semily .
-No dobra może być - powiedział Lou .
Chłopacy zaczęli się zbierać . Przy wyjściu Semily czule pocałowała Liam`a . Nicole stała z lekko otwartą buzią , a chłopcy jakoś specjalnie na to nie zareagowali . Widocznie spodziewali się tego . Kiedy One Direction już wyszło dziewczyna w skowronkach wróciła do do kuchni .
-Tyy ! Mów co to było .
-Bo wiesz... tak jakby ...
-Nicole , czego ty nie rozumiesz ? Liam + Semily = Lemily - proste - wtrąciłam się ze szczerym uśmiechem na twarzy .
-Właśnie ... tak .
-AA ! Jak cudownie ... A Mike ?
-Mike ... rozmawiałam z nim ... Wszystko ... jest dobrze .
Postanowiłyśmy przygotować dla Mayi to co najbardziej lubi czyli : muffinki czekoladowe , tosty i sok malinowy .
-Ale , żeby się nam lepiej pracowało włóżmy TO ! - powiedziała Semily po czym wyciągnęła ze schowka trzy , kolorowe fartuchy i fikuśne czapki . Kiedy to włożyłyśmy na swój widok  wybuchnęłyśmy śmiechem .
-No to zabierajmy się za muffinki .
Po niecałych 5 minutach wszystkie byłyśmy w mące . W sumie ... nie tylko my . Podłoga i blat też . Kiedy babeczki były w piekarniku , tosty w opiekaczu , pobiegłyśmy do salonu , ponieważ usłyszałyśmy w telewizji bardzo  znaną nazwę : " ONE DIRECTION "  . Rozsiadłyśmy się na kanapie .
-Słynny irlandzko - brytyjski boyband One Direction już za dwa tygodnie wyrusza w trasę koncertową do Ameryki Północnej . Zagoszczą mniej więcej w takich miastach jak :  Chicago , Denver , Nowy York , Phoenix .... i wiele , wiele innych . Wszystkie fanki już mogą zakupywać bilety na koncerty - mówiła dziennikarka .
Patrzyłyśmy jak zamurowane w telewizor  . W mojej głowie szumiało tylko jedno pytanie : DLACZEGO NIC NAM NIE POWIEDZIELI ?


_________________________________________________________________
Proszę . Tak na szybkiego . Nic ciekawego ... hm ... dobry rym nie jest zły XD
Ja tak szybciutko powiem tylko , że WAS KOCHAM ;*

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 30

Następnego dnia .
Obudziłam się o 6.23 .Nie mogłam spać . Myślałam o dzisiejszym dniu i o tym ile musimy jeszcze przygotować . Spojrzał am na Hazzę  . Chłopak smacznie spał .Pocałowałam go delikatnie w policzek i podeszłam do okna . Otworzyłam je na oścież . Do pokoju zaczęły wpadać ciepłe , delikatne promienie słoneczne ,w oddali słychać było ćwierkanie ptaków . Cały Londyn powoli budził się do życia . Podeszłam do szuflady . Wyciągnęłam z niej bluzę Harry`ego , czarne rurki , czystą bieliznę i poszłam do łazienki . Kiedy już z niej wyszłam postanowiłam zrobić wszystkim pobudkę , żebyśmy mogli przygotować Mayi urodzinowe śniadanie . Na szczęście...ona była śpiochem , a więc mieliśmy czas do 12 . Weszłam do pokoju Sem , jednak jej tam nie było . Zrezygnowana poszłam do pokoju obok - LIAM . Kiedy tam weszłam zamurowało mnie . Na łóżku spał on  , a obok niego Semily . Z jednej strony ucieszyłam się , a z drugiej ... MIKE ! Co będzie z nim ?
-Ej.. gołąbki wstajemy .
Liam po chwili się przebudził . Kiedy zobaczył leżącą obok niego Sem mocniej ją przytulił .
-Jesteście ze sobą ?
-Tak - odparł mocniej ją przytulając .
-To ... dobrze - powiedziałam - Budź ją i chodźcie na dół . Trzeba zrobić Mayi  śniadanie - puściłam oczko Payne`owi i zahaczyłam o kolejny pokój - LOUIS . 
Oni już nie spali . Siedzieli w łóżku i oglądali tą cudowną bajkę  "Finesz i Ferb" .
-Czeeeść gołąbki co robicie ? - zapytałam głosem Izabeli .
-Cześć Izabelo . Oglądamy "Fineasza i Ferba" . Chcesz się dołączyć ? - zapytał Loui .
Nasza trójka popatrzyła na siebie i wybuchnęła śmiechem .
-No dobra... idziemy na dół . Trzeba przygotować wiewiórze śniadanie .
-No to chodźmy - powiedziała Nicole po czym klepnęła Loui`ego w tyłek i przygryzła dolną wargę . Poczułam się trochę niezręcznie , więc odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju swojego brata .
-Mike ... wstawaj ... - nic .
-Mike do cholery , wstawaj - nadal nic .
-Mike ... przyniosłam ci piwo .
Chłopak gwałtownie się przebudził . Usiadł na łóżku , a jego czupryna była cała potargana . Przed oczami miałam widok Liam`a i Semily . Czy powinnam... tak ! Powiem mu to ! Lepiej , żeby dowiedział się teraz , niż żeby zszedł na dół i zrobił awanturę .
-Nina ... Nina... Gdzie to piwo ?
-Co ? A ... nie ma ...
Brat spojrzał na zegarek .
-Dziecko , jakim ty prawem budzisz mnie o 6.45 ? Jest środek nocy !
-A takim , że Maya ma urodziny . I miło by było jakbyś nam pomógł , leniu .
Chłopak zaczął się przeciągać i leniwym krokiem wywlókł  się z  łóżka . 
-Mike ... musimy... porozmawiać .
-No , słucham ?
-Najpierw odpowiedz mi na jedno pytanie : Zależy ci na Semily ?
-Oczywiście , że tak .
I w tym momencie stałam i gapiłam się na niego jak wryta w ziemię .
-A coś się stało ?
-Tak Mike ! Stało się !  Bo ty... bo... nie ważne .
-Mów !
-Ale ja ... nie chcę , żebyś cierpiał .
-Nie rozumiem . Co się stało ?
-Bo ... ale obiecaj mi , że będziesz spokojny .
-Obiecuję .
-Bo ... Semily ... ona ... ona jest ... ona jest z Liam`em - powiedziałam przy czym usiadłam na łóżku .
Mike patrzył na mnie z lekko otwartą buzią . Usiadł na łóżku obok mnie . Zakrył  swoją twarz rękoma i zaczął płakać . Po prostu ... rozpłakał się jak małe dziecko . Przytuliłam go .
-Mike ! Przepraszam . Ja ...nie powinnam ci tego mówić , ale ... nie chciałam , żebyś dowiedział się o tym przy wszystkich na dole , bo to by było upokarzające . Mike , przepraszam cię .
-Ale za co ty mnie przepraszasz , to nie twoja wina .
-Ale ... co z tym zrobisz ?
-A co mam z tym zrobić ? Co mam zrobić z tym , że leci na tego z większą kasą .
-Mike ... nie mów tak , błagam .
-Ale taka prawda . Nina , zostaw mnie samego .
-Alee...
-Idź !
Spojrzałam na niego zrezygnowana , a po chwili wyszłam . Zeszłam na dół . Byli tam już wszyscy oprócz jego  i Niall`a . Niespodziewanie podeszłam do Loczka i mocno go przytuliłam . On był lekarstwem na wszystko . Spojrzałam mu w oczy , a on delikatnie pocałował mnie w czoło . Spojrzałam na Semily , podeszłam do niej , chwyciłam ją za rękę i udałyśmy się  do mojego pokoju .
-Sem , ja się cholernie cieszę , że ty jesteś z Liam`em , ale błagam porozmawiaj z Mike`iem . On cię kocha , siedzi teraz w swoim pokoju i ma doła .
-Powiedziałaś mu ?
-Powiedziałam  .  Tak wiem ... przepraszam ... nie powinnam tego robić  , ale chciałam ...
-Dobrze , że mu powiedziałaś . Ja bym nie potrafiła tego zrobić - przerwała mi . 
-Ale pogadasz z nim ?
-Pogadam - powiedziała po czym przytuliła mnie i poszła do jego pokoju .


________________________________________________________________
Cześć wszystkim : ) Rozdział trochę nudny . Żadna akcja - nic . Ale od następnych będzie się już dziać - obiecuję wam ;)  Chciałam wa za wszystkim podziękować i powiedzieć , że was kocham . A tak po za tym... jak mijają wakacje ? Wybieracie się gdzieś ? Bo ja siedzę w domu :D

środa, 4 lipca 2012

Rozdział 29

                                                          *Nina*
Kiedy dotarłyśmy wyczerpane do domu grała tam bardzo głośna muzyka . Weszłyśmy do salonu . Chłopcy grali na konsoli , a był tam bałagan jakby przebiegło stado dzikusów .  Wszędzie było porozrzucanych mnóstwo chipsów i popcornu , na podłodze stało mnóstwo puszek z pepsi , a na stole był wylany sok do którego były przylepione żelki . Spojrzałam na Nicole . Dziewczyna była na skraju wyczerpania . Tylko czekałyśmy , aż wybuchnie .
-Przepraszam bardzo , co tu się stało ? - zapytałam spokojnie .
-Oo...jesteście już . A no tak , poniosło nas trochę . Oglądaliśmy mecz - Anglia przegrała - powiedział Mike.
-Serio do cholery ?! Poniosło was ? Boże drogi co z was za ludzie ! Prosiłyśmy was , żebyście chociaż trochę tutaj posprzątali . Nie robiliście tego dla nas , ale dla Mayi . Jutro są jej urodziny ... Miało ... - nie dokończyła , ponieważ Lou ją pocałował .
-Ty weź się już ucisz , dobra ? Posprzątamy , obiecuję - powiedział .
Dziewczyna się do niego przytuliła.
-No mam nadzieję.
-Oo...i ta wspaniała cisza kiedy Nicole nie krzyczy - powiedział Niall.
-Jeszcze jedno słowo - ostrzegła .
-Dobra , już jestem cicho . Nagle ktoś wszedł do domu . Wiedzieliśmy, że to Maya i Zayn . Bez zastanowienia chwyciłam wszystkie torby i pobiegłam do swojego pokoju .Schowałam je do szafy . Miałam już wychodzić jednak moją uwagę przykuła kartka leżąca na biurku . Było na niej wielkimi drukowanymi literami napisane : "I LOVE YOU" . Uśmiechnęłam się do siebie i zeszłam na dół . Wszyscy zajęli się sprzątaniem . Po chwili dopiero zorientowałam się , że nie ma Mayi .
-A gdzie Wiewióra ?
-U siebie . Czyta książkę .
Nie chciałam zostać bez roboty , więc poszłam do kuchni myć naczynia . Nagle ktoś od tyłu objął mnie w talii . Wiedziałam , że to Harry . Odwróciłam się do niego twarzą , a chłopak posadził mnie na blacie . Zaczął delikatnie całować mnie po szyi co powodowało u mnie dreszcze .
-Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam.
-Nie rozumiem ?
-Ta karteczka ... na biurku .
-Ah , no tak - powiedział po czym wrócił do całowania mnie - Mówiłem ci już jak bardzo cię kocham i jaka jesteś piękna ?
-Powiedzmy , że codziennie po jakieś kilka razy .
-Mhm .
-Harry , przestań , bo ktoś wejdzie .
-No i co? Niech wiedzą , że się kochamy .
-Harry ...
-No dobra , no . Ale nie odpuszczę ci .
Wybuchnęłam śmiechem . Włożyłam mu rękę do tylnej kieszeni i zaczęłam przyglądać się mu przygryzając wargę.
-Kocham cię , Nino Samantho Sparks .
-Ja ciebie też .
Chłopak ucałował mnie w czoło , ochlapał wodą i wyszedł z kuchni .
Po godzinie cały dom już lśnił . Dochodziła już 22 . Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni . Postanowiliśmy położyć się do łóżek. Jutro miał być bardzo ważny dzień - dobrze byłoby być wyspanym .
                                                            *Semily*
Leżałam w swoim pokoju i przeglądałam Twittera . Nagle Liam dodał wpis : " I love you soo much " . Kiedy to przeczytałam poczułam się zła , smutna i zazdrosna zarazem . Zależało mi na nim jak na nikim innym . Był ... inny od wszystkich . Taki wymarzony książę z bajki jakich mało . Ale nie był moim księciem , czekała na niego inna księżniczka . Nagle poczułam wibracje w swoim telefonie "Przyjdź do mnie . Chciałbym ci coś powiedzieć - Liam xx " . Nie miałam zamiaru odpisywać . Założyłam ciepłe skarpetki , rozpuściłam włosy , wyłączyłam laptopa i wyszłam . Nie zdążyłam zapukać , a chłopak otworzył . Kiedy go zobaczyłam stanęłam wryta jak kołek , a moje serce biło jak oszalałe . W głowie powtarzałam sobie tylko : " Uspokój się , idiotko . On cię nie kocha . "
-Cześć ! - przywitał mnie ciepło tym swoim przeuroczym , łagodnym głosikiem .
-Hej - odparłam chłodno przy czym wlazłam do jego pokoju - Chciałeś coś ?
-Tak , chciałem - mówił zamykając drzwi - Chciałem ... chciałem ... chciałem cię pocałować na dobranoc - wydukał po czym przybliżył się do mnie i delikatnie pocałował .
Odsunęłam się od niego .
-Przestań , dobrze ?
-Przepraszam , nie powinienem .
-No masz racje , Liam . Nie powinieneś. Kochasz ją i całujesz mnie .
Payne patrzył na mnie tak jakbym powiedziała coś w obcym języku , nieznanym nikomu .
-Nie wiem o co ci chodzi .Kogo kocham ? Jaką ją ?
-No tą ! Do której jest ten wpis na Twitterze . Wiesz , nie żeby mnie obchodziło z kim ty się spotykasz i co robisz ... Bo szczerze mam to gdzieś . I nie myśl sobie , że jestem zazdrosna , bo serio nie jestem . Myślisz , że ...
-Semily !
-CO ?!
-Ten wpis jest do ciebie !
I w tym momencie to ja spojrzałam na niego tak jak on na mnie około 2 minuty temu .
-Co ?
-No tak , jest do ciebie . Nie wpadłaś na to ?
-Nie . Nie przeszło mi to przez myśl . Przecież możesz mieć każdego , więc dlaczego akurat to miałabym być ja ?
-Nie wiem . Tak jakoś jest , że cię kocham i nie potrafię przestać . Masz ten swój urok , potworze mały .
Położyłam się na jego łóżku i wybuchnęłam śmiechem .
-Boże ... jaka ja jestem głupia .
-Nieprawda . To było słodkie. Wpada do mnie taka Semily i  robi mi aferę , że napisałem na Twitterze , że kogoś kocham , chociaż tak naprawdę chodziło mi o nią .
Znowu wybuchnęłam śmiechem .
-Kocham cię , Liam .
-Ja ciebie też . Ty mój mały szogunie .
-"Mój" ?
-No , a czyj ?
-No tak....twój .
 Chłopak położył się obok mnie . Oparł się na łokciu i z uwagą mi się przyglądał . Przyciągnęłam  go do siebie i czule pocałowałam  .
-Zostaniesz dzisiaj u mnie ?
Zgodziłam się . Położyliśmy się wygodnie , przykryliśmy kocem i leżeliśmy w ciszy wtuleni w siebie . W mojej głowie siedział dzisiejszy wybuch na tego ...księcia . Mojego księcia . Zgasiłam lampkę i rozmawialiśmy całą noc .

 ____________________________________________________________
Nie będę usuwać .  Ale ... wiecie . W sumie to dziękuję :D Bo te prawie  8000 wyświetleń ....w nie całe 2 miesiące . Kocham was . Zostawię tego bloga , bo się do was wszystkich już "przywiązałam" i naprawdę mi na was zależy <3 

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 28

                                                            *Maya*
Kiedy Aquapark się nam znudził postanowiliśmy pójść do MilkShakeCity . To było dziwne ,  że z Zayn`em czułam się jak z nikim innym . Wiedziałam , że on nie czuje do mnie to co ja do niego , ale cieszyłam się , że możemy się chociaż przyjaźnić . W drodze do baru panowała cisza . Byłam trochę zmęczona parkiem wodnym , z resztą Zayn też . Kiedy już dotarliśmy na miejsce usiadłam przy wolnym stoliku , a mulat poszedł zamawiać . 
-Czekoladowego , prawda ? - zapytał z zadziornym uśmiechem .
-Znasz mnie . 
Kiedy czekałam na Malika zadzwonił do mnie telefon . Numer prywatny , ale jednak postanowiłam odebrać. Byłam pewna , że to mój tata , który jest w delegacji . Chwyciłam telefon i wyszłam na zewnątrz .
-Tak , słucham ? A kto mówi ? Matt ? Czego ty ode mnie chcesz ? Nie ! Nie chcę cię widzieć ! Nie obchodzisz mnie ani ty ani twoje narkotyki . Matt , odczep się . Nienawidzę cię , rozumiesz ? Myślisz , że boję się tych twoich gróźb ? Żegnam .
Kiedy rozmowa się skończyła po moim poliku zaczęły spływać łzy , jedna po drugiej . Bałam się Matt`a , tak bardzo się go bałam . On był zdolny do wszystkiego . Znałam go , wiedziałam jaki jest . Pod wpływem alkoholu albo narkotyków jest nieobliczalny . Cała się trzęsłam . Chciałam się uspokoić jednak nie potrafiłam. Nie chciałam , żeby wszystko wróciło . I nagle te wszystkie chwile kiedy mnie bił , upijał , traktował jak szmatę miałam przed oczami . I w tym nieodpowiednim momencie z baru wyszedł Zayn . Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam wycierać łzy .
-Maya , co jest ? Myślisz , że jestem na tyle głupi ,że nie zauważyłem , że płaczesz ? Widziałem jak wybiegałaś z baru . Powiesz mi do cholery co jest na rzeczy ?!
Odwróciłam się do niego twarzą .
-Zayn , mogę się do ciebie przytulić ?
Sama nie rozumiałam dlaczego to powiedziałam . Chłopak patrzył na mnie zdezorientowany , a po chwili podszedł i mocno przytulił . Poczułam się bezpieczna . Pierwszy raz w życiu poczułam się bezpieczna . Z Matt`em nigdy się tak nie czułam ... Nie można mieć poczucia bezpieczeństwa z kimś kto ciągle cię bije i wyzywa . Cały czas się trzęsłam i szybciej oddychałam ze zdenerwowania . Zayn to zauważył . Założył mi swoją bluzę , która była przesiąknięta jego perfumami . Nagle zaczęły zlatywać się do niego fanki .
-Przepraszam dziewczyny , nie podpiszę wam teraz autografów . Muszę porozmawiać ze swoją dziewczyną - powiedział patrząc mi w oczy .
Chwycił mnie za rękę , wręczył shake`a i ruszyliśmy w drogę .
-Przepraszam , że powiedziałem , że jesteś moją dziewczyną , ale musiałem je jakoś odpędzić .
-Spokojnie , rozumiem . Nic się nie stało .
Kiedy szliśmy do parku ,a fanek nie było już widać chłopak dalej ściskał moją dłoń .
-Zayn , możesz mnie już puścić .
-Wiem , że mogę , ale nie chcę .
Usiedliśmy na ławce .
-Powiedz mi co się dzieje , bo ja nie odpuszczę .
-Nie jest mi łatwo o tym mówić .
-Wiem , jestem tego świadomy , ale chcę ci pomóc .
-Nie pomożesz mi . Nie sprawisz , że wszystkie złe wspomnienia znikną , a ja będę szczęśliwa .
-Sprawię  .
-Serio ? Czym ?
-Tym - powiedział po czym przybliżył się do mnie i czule pocałował .
Zdziwiło mnie to . Nie spodziewałam się tego z jego strony .
-To jak ? Teraz mi powiesz co się stało ?
Chwile się zastanowiłam .
-Dobrze , powiem .
-Więc słucham .
-Zaczęło się od tego ,że dwa lata temu poznałam chłopaka - Matt`a . Byliśmy ze sobą , ale on traktował mnie jak śmiecia : bił , upijał , ale po pewnym czasie zdradził mnie z Vicky . I to był definitywny koniec . A dzisiaj ... wróciło ... wszystko wróciło - mówiłam przez łzy - On do mnie zadzwonił . Powiedział  , że mam do niego wrócić i zdobyć narkotyki , a jeżeli nie to mnie znajdzie ... i wtedy ... nie wiem czy ujrzę jeszcze światło dzienne . Znam go , on dla narkotyków jest w stanie zrobić wszystko - nawet mnie zabić . Nie martwię się , że zrobi coś mi , to jest dla mnie bez różnicy . Boję się , że zrobi coś wam ... tobie .
-Maya , cokolwiek będzie się działo , masz mi powiedzieć , rozumiesz ?
Nic nie powiedziałam .
-Rozumiesz ?
-Rozumiem .
I tak nigdy bym mu nic nie powiedziała . Wręcz przeciwnie , chroniłabym go , żeby nic się mu nie stało. 
-Chodź , wracajmy do domu . Za dużo wrażeń jak na jeden dzień . I pamiętaj - ze mną jesteś bezpieczna . Nie potrafiłbym ... cię skrzywdzić .
-Wiem - odpowiedziałam nie patrząc na niego .
Oddałam mu bluzę i ruszyliśmy  w drogę .


_________________________________________________________
Rozdział 28. Chciałabym was poinformować , że zawieszam tego bloga . Bo nie ma sensu pisać go dla czterech osób , które to czytają , a więc na serio nie warto . Nie komentujecie , to czuję się tak jakbym pisała to dla siebie .

niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział 27

Po chwili zeszłam na dół . To co tam zobaczyłam nie zdziwiło mnie . Mój tata i James grali w karty , Niall i Mike oglądali w salonie telewizję , Nicole i Lou czytali gazetę popijając przy tym herbatkę , a reszta przygotowywała śniadanie . Uśmiechnęłam się do siebie , usiadłam na blacie i zaczęłam z uwagą przyglądałam się każdemu po kolei . Tak na prawdę to byłam największą szczęściarą , że mam takich przyjaciół jak oni , takiego chłopaka i takiego brata . Wszyscy ... każdy z nich był cudowny . Nagle z salonu wyszli Maya i Zayn . Rozmawiali ze sobą , śmieli się , wygłupiali ... jak za dawnych czasów . Bardzo mnie to zdziwiło , a zarazem cholernie ucieszyło .
-VAS HAPPENING ?! - krzyknął Zayn .
Uwielbiałam kiedy to robił . Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść śniadanie . Harry cały czas jeździł mi swoją dłonią po kolanie , co powodowało u mnie dreszcze . 
-No to jak gołąbki ... rozumiemy , że ze sobą jesteście ? - powiedział Mike patrząc się na Zayn`a i Mayę .
Spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem .
-My ? My ... nie... postanowiliśmy się przyjaźnić - powiedział  Zayn z przyjaznym uśmiechem na twarzy .
Maya potwierdziła jego słowa . Nie za bardzo wierzyliśmy w to co mówili , ale nie chcieliśmy wnikać.
-Mmm...Zayn , słyszeliśmy , że zabierasz dzisiaj Mayę do Aquaparku ? - powiedziała Sem .
Malik patrzył na nas zdziwiony , jakbyśmy wypowiedzieli słowa w innym , nieznanym dla nim języku .
-Ja ? Mayę ?
Nicole kopnęła go pod stołem i spojrzała na niego znacząco .
-Aaa... no tak ...
-Nie rozumiem ... - powiedziała zdziwiona Wiewióra .
-Po prostu , chciałem cię zabrać do Aquaparku , a potem coś zjeść . Co ty na to ?
-Randka ?
-Nie ... To znaczy ... tak . Chociaż , nie . Powiedzmy ,że przyjacielski wypad w miasto .
-No...od tego się zaczyna . Najpierw przyjacielski wypad w miasto , a potem dzieci i ślub - skomentował Niall , który miał całą buzię napchaną jajecznicą .
Zaczęliśmy się śmiać .
-No dobra , Mayuniu . Chodź , idziemy .
-Ale ja ... nie zjadłam jeszcze .
-Młoda , zjesz na mieście . No chodź ! - prosił ciągnąc ją za rękę .
Zrezygnowana Wiewióra ujęła jego dłoń i poszli na górę .
-To jak ? Od czego zaczynamy ?
-Mamy dużo rzeczy do zrobienia . Musimy przygotować jej idealne 18-ste urodziny .
-To my wychodzimy ! - krzyknął z korytarza Zayn .
-Dobra . Życzymy wam miłego "PRZYJACIELSKIEGO WYPADU W MIASTO" - znów skomentował Horanek.
Rozeszliśmy się do swoich pokoi . Założyłam łańcuszek od Harry`ego , chwyciłam torebkę i zeszłam na dół. Dziewczyny czekały na mnie na korytarzu , a chłopacy JAK ZWYKLE wylegiwali się na kanapie w salonie.
-To my idziemy . Tylko posprzątajcie , bo jak wrócimy i będzie bałagan ... to załaskoczemy was na śmierć - powiedziała Sem .
Nagle po schodach zeszli mój tata i James .
-A wy gdzie się wybieracie ? - zapytał tata Nikki .
-Maya ma jutro urodziny . Musimy kupić jej jakiś prezent .
-To dobrze . Gdzie są chłopcy , bo chcemy wam coś powiedzieć ?
Nagle cała "magiczna szósteczka" stanęła przed nami .
-Posłuchajcie , wyjeżdżamy na tydzień do Manchesteru , bo musimy załatwić tam kilka spraw związanych z waszą trasą koncertową .
Chłopcy zaczęli się cieszyć .
-My też będziemy za wami tęsknić - ujął mój tata- A tak na poważnie , macie być grzeczni .
-Dooobrze - przytakiwaliśmy wszyscy .
-To my idziemy kończyć się pakować ,  a wy uciekajcie na to miasto - powiedział James po czym poszli na górę .
-To pa - powiedziała Nicole przy czym pocałowała czule Loui`ego i wyszłyśmy .
W drodze panowała cisza . Napajałyśmy się pięknymi zabytkami Londynu. To miasto miało w sobie coś ... co czyniło je wyjątkowym .
-Mam do was pytanie . Co my mamy jej kupić ? - zapytałam .
-Maya uwielbia torebki i zegarki .
Po 45 minutach chodzeniu po sklepach wybrałyśmy jej śliczną kremową torebkę na ramię i złoty łańcuszek z zegarkiem . Wyszłyśmy ze sklepu i usiadłyśmy na ławce znajdującej się pod rozmaitymi , przeuroczymi fontannami .
-Nie wiem jak wy ... ale ja jestem wyczerpana . Nienawidzę robić zakupów - skomentowałam .
-No co ty ?! Jak możesz ? Nie jesteś prawdziwą kobietą ! - powiedziała Nic .
-Ja też jej  to zawsze powtarzam !
Zaczęłam się śmiać . Dziewczyny z uwagą zaczęły przyglądać się mojemu naszyjnikowi . Czułam się trochę niezręcznie .
-Skąd ty to masz ?
-To jest piękne !
-To ? Dostałam od Harry`ego .
-Od Harry`ego ? A nie raczej od twojego idealnego , uroczego , wspaniałego przecudownego Harrusia ?
-No w sumie taaak .
Dziewczyny delikatnie się uśmiechnęły .
-No dobra . Chodźmy . Musimy jeszcze wstąpić do sklepu po dekoracje i zamówić torta - powiedziała Semily klepiąc nas po nogach .
Ciężkim i leniwym krokiem ruszyliśmy w drogę .
                                         

____________________________________________________________________
Proszę . Nudny ... wiem :D Weźcie komentujcie , dobra ? :D Wiecie ? Te wakacje się zaczęły , a ja mam ich dość xd Nie no ... ale jakaś taka przybita jestem ostatnio , jak gwóźdź do dechy . Przydałby się taki Harry . : >>